Piłkarskie wakacje są zawsze krótkie… Najwyższe ligi już wróciły do gry, wracamy więc i my z naszym cyklem „Co ty gwiżdżesz?!”. Na początek ciekawa sytuacja z pierwszego weekendu nowego sezonu.

KLIP NR 59 (do obejrzenia tu:  https://streamable.com/zs2v0a )

Biali nieudolnie rozegrali rzut od bramki, a finalnym efektem nieporozumień w ich zespole było zbyt mocne wypuszczenie sobie piłki przez bramkarza. Wykorzystał to napastnik Zielonych, który zwietrzył okazję na przejęcie piłki. Został jednak sfaulowany przez bramkarza, ale piłka akurat trafiła na głowę innego Zielonego. Sędzia widział faul, jednak czujnie zastosował korzyść, a po chwili uznał gola. Ale czy na pewno wszystko odbyło się tu zgodnie z przepisami?

Zacznijmy od samego wznowienia gry z rzutu od bramki przez bramkarza. W tym momencie w polu karnym znajdował się przecież jeszcze jeden Zielony nr 96 (najlepiej widać to w powtórce od 0’25”)! Jednak, jak widać zawodnik ten nie opóźniał swojego wychodzenia z „szesnastki” (i pokornie, już po wejściu piłki do gry, opuścił to pole karne), ani w żaden sposób nie przeszkadzał Białym we wznawianiu. Dlatego oni, jeśli chcieli, mieli prawo wykonać rzut od bramki, a sędzia słusznie tu nie interweniował. Inny zaw. Zielonych (nr 7) mógł atakować Białych i wbiec w pole karne od momentu kopnięcia piłki przez bramkarza, bo wtedy właśnie, zgodnie z Art. 16, piłka weszła do gry.

OK, teraz trzeba się przyjrzeć samemu starciu bramkarza z napastnikiem. Nawet jeśli bramkarz zagrał (odbił) piłkę, to jego dynamiczny atak jest na pewno przewinieniem, w dodatku z pogranicza nierozwagi (czyli żółtej kartki).

Jednak, jak widać na powtórce od 0’21”, poza faulem bramkarza, doszło tu również do kontaktu piłki z ręką (ramieniem) napastnika! Czy to jest złamanie Art. 12 ze strony napastnika? Nie ma tu rozmyślnego zagrania ręką piłki: napastnik został nią trafiony z bliska, nie było tu żadnego celowego działania z jego strony. Nie można mówić też o nienaturalnej pozycji ręki napastnika: była ułożona po prostu wzdłuż jego ciała, całkowicie naturalnie. Jednak jest jeszcze jeden zapis o „ręce”, który trzeba tu przeanalizować. W Art. 12 jest mowa o przypadku, gdy natychmiast po takim przypadkowym kontakcie piłki z ręką napastnika pada gol – wówczas nie uznajemy takiej bramki. Tutaj właśnie to zdarzyło się natychmiast po owym kontakcie piłka - ręka. Czyli nie ma gola, jest rzut wolny?! No nie. Ten przepisowy przypadek ma miejsce tylko, gdy to ten sam zawodnik najpierw zostanie trafiony w rękę, a potem zdobędzie gola. Natomiast w naszej sytuacji trafiony został zaw. nr 96, a strzelcem gola był jego współpartner (nr 27).

A gdyby to jednak zaw. nr 96 sam zdobył tę bramkę? Wówczas nie zostałaby ona uznana, ale… Zieloni mieliby rzut karny. Bowiem nieprzepisowy atak nogą bramkarza miał miejsce tuż przed owym kontaktem piłki z ręką. Właśnie ta kolejność zdarzeń by decydowała.

Na szczęście jednak nie doszło do tego, a sędzia mógł się wykazać wyczuciem, czyli rzadko oglądaną sygnalizacją korzyści w polu karnym. Jego kolejna decyzja, czyli uznanie gola dla Zielonych była zaś po prostu w pełni zgodna z Przepisami Gry. Brawo!

Piotr Tenczyński

Ulubione